
Składniki:
50 dkg mąki tortowej
3 łyżki cukru
4 żółtka + 1 jajko
1 szkl mleka
14 g drożdży instant (lub 5 dkg świeżych)
4 łyżki roztopionego masła
2 łyżki spirytusu
1 łyżka cukru waniliowego
szczypta soli
+
ulubiona marmolada do nadzienia
Wszystkie składniki na ciasto muszą mieć temperaturę pokojową co oznacza, że musimy je wyjąć z lodówki na kilka godzin przed pieczeniem. Jeżeli do przygotowania użyjemy świeżych drożdży zaczynamy od zrobienia zaczynu: podgrzewamy mleko (ma być dość ciepłe ale nie gorące) i dodajemy do niego pokruszone drożdże, łyżkę mąki i łyżkę cukru. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na około 15 minut.
Jeżeli zaś tak jak ja użyjecie drożdży w proszku, należy je wymieszać z mąką a pracę zacząć od ubicia jajek i żółtka z cukrem i cukrem waniliowym do białości. Dolewamy mleko, przesianą (!) mąkę i wyrabiamy (końcówką typu hak) około 10-15 minut. Do tak wyrobionego ciasta dolewamy roztopione masło i spirytus i znowu wyrabiamy do połączenia składników. Potem odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na 1 - 1,5 godziny (wg autorki przepisu najlepiej rośnie w dużych i szerokich miskach).
Jeżeli zaś tak jak ja użyjecie drożdży w proszku, należy je wymieszać z mąką a pracę zacząć od ubicia jajek i żółtka z cukrem i cukrem waniliowym do białości. Dolewamy mleko, przesianą (!) mąkę i wyrabiamy (końcówką typu hak) około 10-15 minut. Do tak wyrobionego ciasta dolewamy roztopione masło i spirytus i znowu wyrabiamy do połączenia składników. Potem odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na 1 - 1,5 godziny (wg autorki przepisu najlepiej rośnie w dużych i szerokich miskach).
Stolnicę podsypujemy mąką, wykładamy ciasto i wygniatamy je aby pozbyć się powietrza, a potem rozwałkowujemy lekko na wysokość ok. 2cm. Ostrą szklanką (6-6,5cm) wycinamy okręgi. Pozostałe ciasto zagniatamy, ponownie rozwałkowujemy i wycinamy resztę kółek. Wszystkie wykrojone pączki układamy równomiernie na stolnicy, przykrywamy ściereczką i znowu pozostawiamy do wyrośnięcia na około 40 minut. Olej do smażenia pączków (najlepiej cały 1 l) rozgrzewamy powoli do temperatury około 180 stopni - bez specjalnego termometru jest to trudne ale uwierzcie że ja też takiego nie posiadam i dałam radę! Ważne żeby rozgrzewać go stopniowo i najlepiej sprawdzić po prostu wrzucając jednego na próbę, jeśli zbyt szybko się zrumieni to znak że za gorący :) A jeśli smaży się na złoto wtedy śmiało dorzucamy do garnka jeszcze parę sztuk - ale uwaga pączki muszą swobodnie pływać. Smażymy około 1,5 - 2 minut z każdej strony, cały czas je obserwując. Odsączamy na ręczniku papierowym i jeszcze gorące nadziewamy marmoladą używając szprycy z ostrą końcówką. Do podania pudrujemy i życzę smacznego!

Niepotrzebnie się obawiałaś MDF, chyba jesteś stworzona do pączków :) Pięknie wyrośnięte, nie namoknięte tłuszczem- takie jak należy. No to w tym roku ja się wpraszam na pączkowanie u Ciebie.
Komentarze